—
Poprosiłem cię byś powiedziała mu prawdę. — Powiedział blondyn spoglądając na
mnie.— A nie wysadzała w powietrze.
—
To wcale nie jest śmieszne Nie powinnam była w ogóle ciebie słuchać. Co mnie w
ogóle do tego podkusiło? A no tak wiem. Moja głupota. — Boleśnie złapałam się z
włosy starając się je wyrwać. Po czym kucnęłam na ziemi spoglądając na chłopaka,
który skrzywił się.
—
Jeśli Logbotom ma krztyny rozumu nie zmieni swojego nastawienia do ciebie Nao. Jeśli
nagle przestanie się z tobą zadawać jego problem. Będzie wiadomo, że jest
skończonym głupkiem. Skoro po takim czasie będzie uważał cię za złą. Z jakiego
powodu? Ojca? – Powiedział chłopaka siadając koło mnie spoglądając w niebo. —
Nie powinnaś wylewać łez. Jeszcze ci się przydadzą.
—
Dzięki za pocieszenie. — Burknęłam na chłopaka spoglądając na niego — Dobrze
wiesz jak ciężko jest mi znaleźć przyjaciół.
—
Więc ich nie szukaj. — Spojrzał się na mnie przeszywającym spojrzeniem. Zamknęłam
oczy. — Jeśli masz się zmieniać z powodu takich osób. To nie szukaj przyjaciół.
Skoro nie będą potrafić zaakceptować ciebie takiej, jaka jesteś z zaletami i
wadami po prostu nie byliby godni tego miana. Sądzisz, dlaczego Crab i Goryl są
zawsze przy mnie? Ja akceptuje ich takimi jacy są, a oni mnie. Co jest bardzo rzadkie.
No i oni, jako jedyni nie chcą się podlizywać z powodu mojego statusu. —
Zaśmiał się spoglądając na mnie z delikatnym uśmiechem. Lecz nie takim, jaki
miał zazwyczaj na twarzy.
—
Mimo to wciąż nosisz maskę Draco. Nie jesteś sobą. — Powiedziałam spoglądając
na chłopka, który ogarnął włosy do tyłu.
—
I tego tobie zazdrosne Nao. — Wyszeptał oplątując delikatnie ramionami.
Otworzyłam szerzej oczy ze zdziwienia.
—
Ty zazdrościsz mnie? Czego? — Wyszeptałam pokazując na siebie palcem.
—
Czego? Jeszcze się pytasz? Wolności? Może? Siły? — Powiedział delikatnie
przekręcając głowę w bok. — Może twojego nieporadnego dążenia przed siebie. Chodź
doskonale wiesz, że będziesz jedynie cierpieć. Zaczynasz poprawiać błędy swojej
matki. — Powiedział zerkając na nie mógł dostrzec smutnie spojrzenie.
—
Zdaje sobie sprawę z tego Draco. Ale co mi pozostało? Nie mam niczego. Nie znam
swojego ojca tak dobrze jak moja matka. Nikomu nie mogę zaufać. Strach zżera
mnie od środka. Staram się iść przed siebie, ale oboje wiemy jak to się
zakończy. Jestem na przegranej linii. Nie każdy zaakceptuje mnie. Mój ojciec
wyrządził zbyt wiele krzywd by mu kiedykolwiek zaufano. — Powiedziałam patrząc
się delikatnie na trawę.
—
Dobrze powiedziane. Twój ojciec. Nie ty. A to różnica. Jesteś czysta i zbyt
delikatna by porównywać cię z nim. To nie ty popełniałaś te rzeczy tylko on.
Jeśli osoby nie potrafią tego oddzielić nie powinno się w ogóle marnować na
nich czasu. Po prostu nie zasługują na to by być przyjaciółmi. — Powiedział
patrząc na mnie. Cicho się zaśmiałam. No nigdy bym nie posądziła Draco o coś
takiego. Spoglądałam na niego czując delikatnie szturchniecie w ramię zaśmiałam
się głośno. — Dawno nie słyszałem byś się tak śmiała Nao. Chyba za dzieciaka
się tak śmiałaś.
—
Ja nigdy nie przepuszczałam, że jeszcze kiedyś usłyszę coś takiego od ciebie
Draco. — Powiedziałam patrząc na chłopaka z delikatnym uśmiechem na twarzy. Zamknęłam
oczy. — Mimo tego wciąż się boję.
—
Nie bój się. Logbotom może jest głupi, ale nie jest idiotą— Powiedział patrząc
na mnie. Zaśmiałam się
—
Oj Draco. Czym się różni głupek od idioty? — Zapytałam spoglądając na czerwoną
twarz chłopaka. Którego chwili uderzył mnie w ramie.
—
Doskonale wiesz co chcę powiedzieć. — Powiedział patrząc na mnie.
—
Wiem. — Spojrzałam się na ziemię. — Nie tylko to mnie przeraża.
—
Jest coś jeszcze Nao? — Mogłam przysiądź, że napiął mięsnie. Spojrzałam na
niego. Może starał się nałożyć maskę obojętności, ale najwyraźniej się
zaniepokoił.
—
Tak… Bynajmniej. Trudno to opisać. Uznasz, że wariuje. — Powiedziałam
przygnębiona delikatnie patrząc na swoje kolana, które zaczęły drżeć.
—
Oj! Nao, jeśli coś się dzieje powiedz. Ktoś ci dokucza zaczepia. Ustawię ich
zaraz do pionu. — Powiedział chłopaka sprawiając ze się zaśmiałam. — Mówię
szczerze. — Powiedział poważnie. Doskonale to wiedziałam. Rzadko, kiedy zdążało
się by przy mnie żartował.
—
Wiem o tym. Ale to nic z tych rzeczy. Naprawdę. Ale ostatnio dzieje się wiele
dziwnych rzeczy. Nie wiem komu mogę się wygadać. Zazwyczaj rozmawiałam z
Nevilem bądź Hermiona. — Mogłam dostrzec
jak Draco skrzywia się na brzmienie imienia drugiej osoby. — Oj Draco nie
powiesz mi, że Hermiona jest przytkną dziewczyną. Gdyby nie była z rodziny
mugoli zapewne sam byś zawiesił na niej oko.
—
Za kogo ty mnie bierzesz. Sądziłem, że oceniasz mnie ciut lepiej. — Prychnął
chłopak delikatnie uderzając mnie w ramię. — Dobrze wiesz… — Zaśmiał się
chłopak patrząc na mnie. — Nie lubię zarozumiałych dziewczyn.
—
A Pancy?
—
Nie zaczynaj. — Powiedział chłodno. Kiwnęłam delikatnie głową odwracając wzrok.
—
Nie mogłabym z nimi na ten temat porozmawiać. Nie zrozumieliby mnie. — Wyszeptałam
patrząc na chłopaka. — Sama zaczynam uważać siebie za wariatkę.
—
Porozmawiaj ze mną. — Powiedział chłopak spoglądając na mnie.
—
Draco…
—
Nao. Od pewnego czasu jesteś inna. Nie
obecna. Snujesz się po korytarzach niczym duch. Na lekcjach stałaś się
milcząca. Chodź doskonale wiemy, że mogłabyś rywalizować z Granger o miano
najmądrzejszej dziewczyny w Domu Lwa. – Powiedział Patrząc na mnie delikatnie
odgarniając włosy z twarzy. — Na posiłkach prawie nic nie jesz. Martwię się.
—
Wiem. Przepraszam. — Wyszeptałam patrząc na niego. Zamknęłam oczy i wypuściłam
ciężko powietrze.
Zaczęłam
mu opowiadać o swoich dziwnych snach nawiedzających mnie przez ostatnie
tygodnie. O lęku, jaki w tedy wyczuwałam. O dziwnej zjawie w moim pokoju. Chodź
każdy wiedział, że chłopak do dormitorium dziewczyn nie mógł wejść. Prócz
nauczycieli. Chłopak uważnie słuchał. Nie przerwał mi. Czasem jednak zmarszczył
brwi.
—
To nie wszystko. Czasem słyszę czyjś głos. Woła mnie w mojej głowie. W tedy
jest ten przeszywający ból. Jest nie do opisania. W tedy głos każe przestać.
Jest wściekły. Za każdym razem, gdy czuję ból pojawia się profesor Quiller.
Może to przez jego strach przed wampirami i te maści, jakimi się
profilaktycznie smaruje. – Zaśmiałam się, ale można było wyczuć strach.
—
Rozmawiałaś z kimś jeszcze o tym? — Zapytał się Dracko patrząc na mnie.
—
Jesteś jedynym, któremu to powiedziałam. Chyba nikogo nie darzę tak silnym
zaufaniem a zarazem nienawiścią jak ciebie. — Powiedziałam patrząc na niego i
jego smutne spojrzenie. — Przepraszam Draco.
—
Za co? Jestem świadom, że mnie nienawidzisz. Jestem jedną z osób, która
nieustannie cię męczy i nawiedza starając się zmusić cię to własnej woli.
Doskonale rozumiem to, że będę przez ciebie znienawidzony. – Powiedział chłopak
z uśmiechem na twarzy.
—
To nie do końca tak Draco… Trudno jest opisać moje uczucia. Zdaje sobie sprawę,
że jesteś jedyną osobą, której mogę bez obaw o wszystkim powiedzieć. Wiem, że
mnie możesz wyśmiać. Ale wiem też, że mogę na ciebie liczyć. Z drugiej strony
wiesz o mnie tak wiele by mnie znienawidzić. Boję się… - Powiedziałam
spoglądając na chłopaka, który się uśmiechał fakt delikatnie, ale taki uśmiech
zapamiętałam nim stał się taki jakim jest teraz. Ciepły, przyjazny uśmiech
pięcio letniego chłopca, który witał mnie u progu swojego domu. Uśmiech nieskalany
złem. Niewinnego dziecka. Teraz bliski wyginięcia.
—
Dobrze już nie martw się mną. Musimy pomyśleć o tych wszystkich dziwnych rzeczach,
które cię nawiedzają. Mówiłaś coś o snach. Może czytałaś coś o tym w
bibliotece?
—
Wiesz nie do wszystkich działów mam wstęp. Nie zamierzam wchodzić w dział ksiąg
zakazanych.
—
Hm… Wiesz trochę cuchnie mi to. Nie wiem, czemu ale czarną magią.
—
Czarna magia? Tu w Hogwarcie? To przecież nie możliwe. — Powiedziałam patrząc
na niego, gdy spojrzał się na mnie z politowaniem. Zamknęłam oczy. — kto by
mógł to robić. Komu podpadłam na tyle by rzucać na mnie zaklęcia? Jedyną osobą,
która przychodzi mi do głowy to Clarisa. – Powiedziałam widząc jak chłopak się
zaśmiał. — No co?
—
Clarisa chce cię nawrócić a nie zabić? I uwierz mi że jak by to była ona. Wiedziałabyś
o tym. Nie bawiłaby się w podchody. Chciałaby byś widziała jej twarz. – Powiedział
patrząc na mnie. No cóż tu ma rację. Podchody wcale nie pasują do Clarisy.
—
Więc kto? — Zapytałam patrząc jak chłopak tylko wzruszył ramionami.
—
Nie wiem. Ale postaram się czegoś dowiedzieć. A ty staraj się wrócić do
normalności. Jak będzie coś się działo to powiedz? Dobrze. Ja powęszę. I
popytam się. — Powiedział chłopaka z uśmiechem na twarzy.
—
Pałasz się czarną Magią
—
Uważam że nie powinniśmy się ograniczać tylko do jednej dziedziny magii. Wiesz
nie ciągnie cię tak bardzo jak do rzeczy zakazanych. Dlatego chyba Dumstang ma
w swoich planach czarną magię. – Powiedział chłopak spoglądając na mnie.
—
Nie pakuj się z mojego powodu w tarapaty. — Ostrzegłam go srogo.
—
No coś ty przecież znasz mnie jestem grzeczny jak aniołek.
—
chyba taki z rogami— zaśmiałam się patrząc na chłopaka który wstał i przeciągną
się wygodnie.
—
Ach tak zapomniałem. Będę czekał w wielkiej Sali na ciebie gdy będziemy musieli
jechać do domu. —Powiedział patrząc na mnie jak się skrzywiłam. — Wiem że ta
perspektywa ci się nie podoba ale to moi rodzice proszę cię Nao nie spraw im
problemów. — Powiedział spoglądając na mnie. — Czasem potrafią być nie znośni.
Ale…
—
Kochasz ich. To są twoi rodzice Draco to zrozumiałe. Po prostu obawiam się
powrotu. Wiesz i rekcji twojego ojca. Z listów wynikało że nie jest zbyt
zadowolony. —powiedziałam przekręcając delikatnie głowę w bok.
—Powiem
ci coś co powinno cię uszczęśliwić. Liza jak i Clarisa będą u nas całe święta.
— Powiedział chłopak.
—
Naprawdę! Liza będzie też? Nie kłamiesz? — Poderwałam się na równe nogi
spoglądając na chłopaka.
—
Co bym zyskał na takim kłamstwie co? — Zaśmiał się chłopak gdy przytuliłam go z
radości. — Jesteś dziwną osobą. Nie łatwo zrozumieć twój tok rozumowania.
Rozmawiasz z Lizy z taką łatwością chodź wiesz jaką ma rodzinę. Jest taka jak
ja czy reszta. A mimo to z nią jakoś łatwiej przyszło ci nawiązać kontakt.
—
Wiesz może to dlatego ze jest do mnie podobna. Bynajmniej ma podobną sytuacje
do mojej. Dziś dość trudne pytania
zadajesz Draco. I jesteś zaskakująco miły.
—
Wiesz nawet mnie się czasem zdarza się być miłym. Najwyraźniej się
rozchorowałem. – Powiedział chłopaka spoglądając na mnie z uśmiechem na twarzy.
— Wiadomo już co u Logbotom?
—
Nie. Wciąż jest nie przytomny. Nie wiadomo kiedy się obudzi. — Powiedziałam
patrząc na ziemię.
—
Pójdziesz do niego. — Powiedział patrząc na mnie i zatrzymał się patrząc na
moje plecy — Nie wydurniaj się. Masz go odwiedzić i spojrzeć mu w oczy. Inaczej
osobiście cię tam zawlokę nawet jeśli trzeba będzie użyć przy tym siły. Brak
Odwagi nie pasuje do Lwicy. — Zmrużyłam oczy patrząc na śmiejącego się chłopca.
—
Wiesz że nawet Lwice czasem mają przejawy lęku.— Powiedziałam idąc za
chłopakiem do zamku słysząc jego śmiech. Nabrałam powietrza w poliki i udałam
się po schodach w kierunku pokoju wspólnego.
Przymknęłam oczy spoglądając na wejście na trzecie piętro przekręcając
głowę w bok. Byłam ciekawa dlaczego jest zakaz wejścia tam. Ale ostatkiem sił
stłumiłam swoją ciekawości udając się do pokoju. Przy kominku siedziało już
paru gryfonów. Rozmawiali z ożywieniem na temat stanu Nev’a. Kilku miało nawet
odwagę naśmiewać się z niego. Spojrzałam się chłodno na rudzielca siedzącego
koło Harry’ego.
—
Bardzo zabawne Ronaldzie. Jestem ciekawa jak ty byś wyglądał na jego miejscu. —
Powiedziałam chłodno. Nawet nie wiedziałam dlaczego ogarnęła mnie fala złości.
Pragnienie rzucenia się na niego z pięściami nasiliło się. Co się ze mną
dzieje?
—
Oj wiemy że jest twoim przyjacielem. Nie musisz wyładowywać swojej złości na
nas. Dobrze rozumiemy co czujesz. — Powiedział Ron patrząc na mnie.
—
Nie. Nic nie rozumiecie. — Powiedziałam kierując się po schodach do pokoju.
Zatrzymałam się na szczycie. Spoglądając na Harry’ego smutnym spojrzeniem.
Przygryzłam wargę znikając.
—
A tą co ugryzło? Rozumiecie coś?
Zamknęłam
drzwi siadając na ziemi i zasłoniłam twarz w ramionach. Muszę spróbować
dotrzyma słowa Draco. Muszę starać się żyć tak jak było za nim zaczęły dziać
się te wszystkie dziwne rzeczy. Podeszłam do łóżka kładąc się na nim. Zamykając
oczy aby znaleźć.
—
Nicolas Flamel…
Wyszeptałam
nie wiedząc nawet dlaczego to imię przyszło mi do głowy. Oddychałam spokojnie
pozwalając. Pierwszy raz od wielu tygodni na to bym mogła zasnąć bez obaw przed
nadchodzącym snem. Rozmowa z Draco pomogła mi na tyle że zaznałam w końcu odrobiny
spokoju. Najwyraźniej potrzebowałam tego. Chodź myśl le przez ze mnie zacznie
węszyć w Czarnej Magii wcale mnie nie uszczęśliwia. Powód dla którego wciąż
miewam re dziwne rzeczy wciąż nie został wyjaśniony. Ale myśl że święta spędzę
z Liz dodaje mi nadzieję jak i ochoty na powrót do tego domu.
~Witam was serdenicznie po tak długiej nie obecności. Nie
wiem czy jest jeszcze ktoś kto by chciał czytać moje opowiadanie. Dlatego nie
wiem czy mam dla kogo jeszcze pisać, dodawać kolejnie opowiadanie. Oczywiście
piszę dla samej siebie. Lecz każdy kto ma bloga z opowiadaniem. Wie ile znaczy
jeden mały komentarz pod rozdziałem. Kolejny rozdział dodam jak dokończę go
pisać. J Życzę miłego czytania
Arisa~