Przepraszam z góry za błędy jakie się pojawią w tym rozdziale. Jeszcze daleko mi do doskonałości. Cieszę się bynajmniej, że udało mi się znaleźć drobne grono czytelników. Mam nadzieję iż rozdział spodoba się. :) W planach mam jeszcze napisać jedno opowiadanie o tej tematyce ale zobaczymy co życie pokaże :)
Z wyrazami szacunku Arisa aa/ Lili
~#~
-
Naomi?- Usłyszałam znajomy głos. Spojrzałam w kierunku wejścia do przedziału.
Stał tam chłopiec. Ten sam, którego poznałam u Madam Malkin. Koło niego stała
jeszcze jedna osoba dziewczynka o brązowych włosach. Zaglądała mu przez ramię
nie pewnie. Uśmiechnęłam się w jego kierunku.
- Miło mi
znów cię widzieć.- Zawołał po chwili rozglądając się po przedziale. Mogłam jedynie
zgadywać, że sprawdzał czy są rzeczy kogoś innego.
- Nevil!- Zawołałam wstając z
miejsca i podeszłam bliżej. Wyciągnęłam rękę na przywitanie spoglądając na
dziewczynę, która aktualnie stała za nim. Spoglądając w moim kierunku.
Pierwszoroczna. Z resztą tak jak i ja.
- Wolne?- Zapytał spokojnym głosek.
Po czym wskazał brodą na miejsca. Zerknęłam w tamtym kierunku i uśmiechnęła
się. Ich towarzystwo mi odpowiadało. Każdy lepszy od Malfoy’a.
- No pewnie.- Odpowiedziałam
podchodząc do swojego miejsca i usiadłam na nim. Delikatnie zarzuciłam nogę na
nogę opierając głowę o dłoń. Spoglądałam w okno zamyślona. To wszystko zdawało
się być snem. Pięknym. Z którego niebawem zostanę boleśnie obudzona. Chciałam
by to trwało wiecznie. Spokój bez kłótni, nakazów, zakazów, poleceń, nagan.
Mimo, że czytałam o Hogwardzie trochę i wiedziałam o tym, że każdy uczeń
należąc do danego domu zdobywa jak i traci dla niego punkty. Może zostać
ukarany. Przyjmę każdą karę, aby nie spędzać czasu z Malfoyami.
- Chodź!- Zawołał po chwili Neville.
Spojrzałam w jego kierunku wyrwana z zmyśleń. Wypuściłam cicho powietrze.
- Tutaj jest wolne. – Powiedział do
dziewczynki, która weszła tuż zanim. Spojrzała na mnie podchodząc bliżej.
- Naomi poznaj Hermione. Tak samo
jak my jest w Hogwardzie po raz pierwszy.- Powiedział pokazując na nią.
Hermiona jest dziewczyną o brązowych, długich włosach. Można
powiedzieć, że miała je w nieładzie bądź takie już miała. Jej oczy były tego
samego koloru co włosy. Przednie zęby były ciut dłuższe od pozostałych.
- Hermiona? Tak. Ja jestem Naomi.- Powiedziałam
z uśmiechem na twarz. Wstałam wyciągając dłoń w stronę dziewczyny na
przywitanie. Gdy ją uścisnęła usiadłam ponownie spoglądając na Neville.
- Miło mi cię poznać. – Powiedziała
stojąc wyprostowana. Po chwili zajęła miejsce naprzeciwko mnie koło niej usiadł
Nevil obserwując nasze zachowanie. Milczał. Hermiona spojrzała w okno
zastanawiając się nad czymś. Pod pachą miała dość grubą książkę. Lekka lektura
na podróż. Zapewne tak. Odwróciłam wzrok spoglądając w okno, na którym zaczęły
pojawiać się pierwsze smugi.
W naszym przedziale zapadła nie zręczna cisza. Najwidoczniej
nikt nie był chętny do rozmowy. Musiało minąć kilka bądź kilkanaście dobrych
minut by odezwał się Nevil. Znudzony naszym milczeniem.
- Z kim mieszkacie?- Zapytał Nevil.
Zacisnęłam szczękę jak i pięści. Też sobie wybrał dogodny temat do rozpoczęcia
rozmowy. Co miałam powiedzieć? Przecież jak wspomnę o Malfoy'ach… Pokręciłam
przecząco głową. To może się źle się skończyć.
- Moimi rodzicami są mugole. –
Odpowiedziała Hermiona z delikatnym uśmiechem. Książkę położyła na swoich
kolanach spoglądając na nią co jakiś czas.
- Zarówno moja mama jak i tata są
mugolami.- Dodała po chwili namysłu spoglądając na Neville, który uśmiechał się
delikatnie. Widziałam na jego twarzy spokój.
- Ja natomiast mieszkam z babką.-
Powiedział po chwili. Uniosłam delikatnie brew do góry spoglądając na nich.
- Naomi może ją kojarzyć. Byłem z
nią u Madam Malkin.- Dodał z lekkim uśmiechem na twarzy. Pokiwałam jedynie
głową na znak, że pamiętam. Moje spojrzenie ponownie utkwiło w oknie. Czułam na
sobie krępujące spojrzenia owej dwójki. Oczywiście zdawałam sobie sprawę z
tego, że oczekują ode mnie odpowiedzi na zadane przez Nevill’a pytanie.
Zapadła martwa cisza. Każdy milczał. Oni czekając na moją
odpowiedź. Natomiast ja milczałam zastanawiając się nad tym co powiedzieć.
Raczej jak to powiedzieć, aby ich nie zrazić. Hermiona mogła nie wiedzieć, ale
Nevil… Zapewne zdawał sobie sprawę z tego jacy oni byli.
- A ty?- Zapytała w końcu Hermiona.
Moje oczy utkwiły w jej spojrzeniu. Uśmiechnęła się delikatnie przełykając
ślinę.
Oj... Kiepsko to widzę.
Dodałam w myślach. Delikatnie odgarniając włosy z
twarzy. No dobra raz grozi śmierć
wcześniej czy później i tak by się dowiedzieli.
- Eh… ja…Malfoy.- Wydukałam dość nie
wyraźnie rozglądając się po przedziale tak jakbym szukała pomocy od
niewidzialnego człowieka. Nevil zachłysnął się powietrzem. To było do
przewidzenia. Natomiast Hermiona zdziwiona reakcją chłopaka spojrzała na mnie
pytająco.
- Z kim?- Ponowiła dziewczyna.
Zacisnęłam dłonie w pięści. Wypuściłam spokojnie powietrze z płuc poluźniając
uścisk.
- Malfoy.- Powtórzyłam. Jeszcze raz
powiem te nazwisko i utnę sobie język. Czemu akurat tu? Gdy udało mi się od
nich uwolnić. Muszę używać tak przez siebie znienawidzonego nazwiska.
- Naomi… Czy ja dobrze usłyszałem?-
Wyszeptał Neville z niedowierzaniem na twarzy. Mój wzrok utkwił ponownie w szybie,
o którą uderzały krople deszczu.
- Mieszkam u nich od kilku lat.-
Odpowiedziałam na pytanie chłopaka podpierając się o parapet. Hermiona wciąż
nie rozumiała o co chodzi. Co z tą rodziną jest nie tak? Wszystko było nie tak.
- A twoi rodzice?- Zapytała ciekawa.
Nabrałam gwałtownie powietrza. Ale nie z powodu pytania dziewczyny tylko
dlatego że rozcięłam sobie palec o wystający gwoździa.
- Dlaczego z nimi nie mieszkasz?-
Kolejne pytanie dziewczyny. Spojrzałam w kierunku Hermiony i wyprostowałam się.
- Nie mam rodziców. Dlatego mieszkam
u Malfoy’ów.- Odpowiedziałam odgarniając włosy. Uśmiechnęłam się blado.
- Po śmierci mojej matki trafiłam do
nich. Nie pytano mnie o zdanie czy chcę tam zamieszkać. – Dodałam sama od
siebie. Moją uwagę przykuła ropucha, którą trzymał Nevil w ręku. Uśmiechnęłam
się delikatnie.
- Co to za ropucha?- Wskazałam na
jego zwierzaka. Neville uśmiechnął się delikatnie gładząc go po głowie. Ropucha
zdawała się spać.
- Teodora.- Odpowiedział cicho nie
patrząc w naszym kierunku. Uniosłam brew do góry. Teodora? Hm.. Uśmiechnęłam
się nie odwracając tym razem głowy.
- Teodora?- Powtórzyła Hermiona.
Zdawała się być zamyślona. Po czym spojrzała się w jego stronę.
- Tak zwie się moja ropucha, a wy
macie jakieś zwierzęta?- Zapytał się chłopak spoglądając na nas. Ten temat
bardziej mi przypadł do gustu. Nie musiałam wracać do nie przyjemnych dość
wspomnień. Każdy je miał. Dla każdego wyglądały inaczej. Nikt nie mógł być
szczęśliwy do końca. Bynajmniej tak ja sądzę.
- Tak.- Odpowiedziałam i pokazałam
na sowę w klatce. Na mojej twarzy zagościł uśmiech. Spoglądając na śpiące zwierzę.
Przynajmniej teraz nie przynosi mi zdechłych myszy w podzięce.
- Zwie się Inoe.- Dodałam z
uśmiechem na twarzy. Po czym skierowałam spojrzenie na Hermione, która
przyglądała się jej.
- Inoe?
- Aktualnie nie miałam innego
imienia. Więc wybrałam to.- Powiedziałam zarumieniona. Nigdy nie miałam
zwierzaka. Więc nigdy nie wybierałam imion.
- Nie mam zwierzaka.- Odezwała się
cicho dziewczyna. Delikatnie wzruszyła ramionami spoglądając w okno.
Nasze tematy obejmowały wszystko. Od tematów związanych z
ulubionymi rzeczami po to co planowaliśmy robić w dorosłym życiu. Zauważyłam,
że mimo różnic miło spędziłam z nimi czas. Hermiona opowiadała o świecie
mugoli. Natomiast ja i Nevil słuchaliśmy jej opowieści z zapartym tchem. Jej
rodzice z tego co opowiadała zajmowali się leczeniem zębów. Opowiadała też o
swojej wcześniejszej szkole. Od zawsze dużo czytała. Jej ulubionym zapachem
okazała się koszona trawa. Dom do którego chciała trafić był Griffindor. Nevil
natomiast opowiadał, że nie za bardzo jest utalentowany. Zawsze o czymś
zapominał co zabawne nie pamiętał o czym. Jego zainteresowaniem było zielarstwo.
Czym wiązał swoje przyszłe życie. Chciał nauczać tego przedmiotu. Lubiał czytać
książki związane z tym tematem. Przyjemną atmosferę przerwał odgłos nagle
otwieranych drzwi. Cała nasza trójka spojrzała w tamtym kierunku. Zmrużyłam
oczy widząc, kto zaszczycił nas swoją obecnością.
- W końcu cię znalazłem. Idziemy.-
Powiedział Draco pokazując ręką za swoje ramie na drzwi do przedziału.
Zmarszczyłam brwi. Wołam mnie. On.
- Niby gdzie?- Zapytałam zdziwiona
tym faktem.
On mnie szukał? Woła? Czy się rozchorował? To jakaś nowy typ
choroby lokomocyjnej? Zaniepokoił mnie ten fakt.
- Jak to gdzie? W lepsze
towarzystwo.- Odpowiedział. Uśmiechnęłam się nie znacznie, a jednak był taki
sam jak zawsze. Całe szczęście. Jego wzrok powędrował najpierw na Neville.
Zmierzył go spojrzeniem oceniając. Włączył radar czystości krwi. Zacisnęłam
dłonie w pięści. Dla mnie oni byli lepszym towarzystwem niż jego banda czy
ludzie podobni do niego. Po chwili Draco spojrzał się na Hermionę mrużąc oczy.
Oho… Zacznie się?
- Nie powinnaś tu być.- Powiedział
kierując ponownie swoje spojrzenie w moim kierunku. Założyłam ręce na piersi
spoglądając na niego.
- To ciebie nie powinno tu być.-
Powiedziałam nad podziw spokojnym tonem. Na mojej twarzy zagościł uśmiech.
- Widzisz Draco. Mnie odpowiada
takie towarzystwo. Wiec idź mi stąd.- Powiedziałam pokazując mu ręką
drzwi. Uśmiechnęłam się szerzej widząc
reakcję blondasa. Odwrócił się na pięcie i nim wyszedł spojrzał na mnie.
- Jeszcze tego pożałujesz.- Dodał
wychodząc z naszego przedziału. Osunęłam się na siedzeniu spoglądając na
towarzyszy.
- Jaki gbur. Kto to był?- Zapytała
oburzona Hermiona. Nie była chyba przyzwyczajona do takiego spojrzenia. Wybacz
musi się do tego przyzwyczaić.
- On?- Pokazałam na miejsce gdzie
jeszcze tak nie dawno znajdował się Draco. Uśmiechnęłam się do dziewczyny. Po
czym delikatnie podrapałam się po głowie.
- Tak. On.- Powiedziała spoglądając
to na mnie to na Neville. On zaś unikał naszego spojrzenia. Zmrużyłam brwi.
- To był Malfoy… Draco Malfoy.-
Odpowiedziałam dziewczynie po dłuższej ciszy. Spojrzałam na nie ze zdziwieniem.
Odwróciłam wzrok w stronę okna.
- Współczuje ci.- Powiedział Nevil.
Zaśmiałam się cicho. Nie potrzebowałam współczucia. Nauczyłam się ignorować
ich. Można było do tego przywyknąć. A nawet trzeba było. Nie miałam wyboru.
Musiałam tam zamieszkać.
- Można przywyknąć.- Odpowiedziałam
cicho nie spoglądając na niego. Przez chwile czułam się zmęczona. Wyszło mi
studiowanie po nocach ksiąg. Przetarłam oczy przeciągając się.
- CO to za siniak?- Zapytałam
Hermiona wskazując moje ramię. Spojrzałam tam zerkając na zasinienia. Nie gdzie
się nie wywaliłam. Ach no tak. Dzisiejsza pamiątka po Lucjuszu.
- To… To nic takiego. Nie przejmuj
się.- Powiedziałam opierając głowę o szybę. Każdy zaczął robić co chciał. Nevil
głaskał Teodorę. Hermiona czytała księgę. Natomiast ja postanowiłam oddać się w
ramiona morfeusza. Przymknęłam oczy. Nie zajęło mi to wiele czasu.
~#~
- TEODORA!
– Obudził mnie przeraźliwy krzyk Neville. Poderwałam się rozglądając po
przedziale. Mój wzrok utkwił w stojącym chłopaku. Który po chwili rzucił się na
ziemię i zaczął przemieszczać to w stronę drzwi bądź do okna. Zmrużyłam oczy.
Coś musiało mnie ominąć podczas snu.
- Hermiona?- Wyszeptałam szukając u dziewczyny odpowiedzi na
moje nieme pytania. Musiała odczytać z mojej twarzy. Gdyż po chwili wypuściła
powietrze pokazując na kucającego Neville.
- Teodora znikła.- Powiedziała spokojnie dziewczyna.
Spojrzałam się na załamanego chłopaka. No to był problem. Pociąg duży. Zwierzak
mały.
- Nie ma jej.- Powiedział załamany siadając obok Hermiony.
Swoją twarz ukrył w dłoniach. Nie opuszczałam z niego wzroku. Nie widziałam
innego wyjście.
- Znajdzie się. Poszukam jej po innych przedziałach.-
Powiedziałam wstając. Odrobinkę wyprostuje kości. Rozbudzę się do końca.
- Może ktoś już ją znalazł?- Dodałam otwierając drzwi od
przedziału i wychyliłam głowę. Spojrzałam na stojącą Hermionę.
- Pomogę ci. Ja pójdę w tę stronę.- Wskazała głąb pociągu.
Kiwnęłam twierdząco głową.
- Więc ja kieruję się w stronę lokomotywy. – Powiedziałam i ruszyłam tam.
Wystarczyły
pierwsze kilkanaście minut abym stwierdziła, że to szukanie igły w stogu siana.
Oczywiście niektórzy z uczniów uprzejmie mówili mi, że nie widzieli zwierzaka.
Nie spodziewałam się tego, że to będzie aż takie trudne. Na samą myśl jak
będzie cierpiał Nevil ścisnęło mnie w sercu. W jednym z odwiedzanych przeze mnie
przedziałów spotkałam Cedrik’a. Spojrzałam na niego z uśmiechem na twarzy.
Jest ktoś, kogo znam.
Pomyślałam
czując ulgę. Nie zamierzałam przeszkadzać mu w rozmowie oczywiście stało się
inaczej. Jego towarzysze zmierzyli mnie spojrzeniem milknąć od razu. Czułam, że
trafiłam w nieodpowiednim pomięcie.
- Przepraszam.- Jedynie to mogłam aktualnie wypowiedzieć. Cedrik powoli spojrzał się w moim kierunku a
na jego twarzy zagościł przyjazny uśmiech. Odwzajemniłam nie pewnie jego gest.
- Naomi. Jak miło cię znów widzieć. Czy coś się stało?-
Zapytał ignorując ciekawskie spojrzenia przyjaciół. Nabrałam delikatnie
powietrza w płuca.
- Mój przyjaciel zgubił ropuchę.- Powiedziałam spokojnym
głosem.
- Pomagam mu jej szukać. Może ją widzieliście? – Zapytałam z
nadzieją, że któreś w końcu powie „Tak”.
- Przykro mi.- Odpowiedział. Kiwnęłam jedynie głową, że zrozumiałam,
po czym skierowałam się do wyjścia.
- Powidzaninie w Hogwarcie.- Dodał pewniej. Czułam jego
spojrzenie na swoich plecach. Spojrzałam na niego unosząc nie pewnie rękę z
wyciągniętym ku górze kciuku. Na znak. „Będzie dobrze”. Otworzyłam drzwi po
czym je zasunęłam.
- Kto to był?
- Oj Cedrik powiedz nam.
- Naomi.- Powiedział Cedrik. Zamarłam w miejscu. Spoglądając
na ziemię. Czułam się jak rzadki okaz w Zoo. Który był godny do podziwiania.
- Naomi?
- Tak.
- Nie słyszałem.
- Pierwszoroczna?
- Nie inaczej.
Reszty
rozmowy nie słyszałam, ponieważ wróciłam do poszukiwań. Nie zamierzałam zaprzestać.
Miałam nadzieję, że uda mi się ją odnaleźć nim dotrzemy do miejsca. Każdy inny
przedział kończył się tym samym. Byłam zawiedziona. Może Hermionie się uda.
Został mi tylko jeden przedział. Zapukałam do drzwi z którego dobiegły donośne
śmiechy.
- Na co czekasz na zaproszenie.- Usłyszałam męski głos.
Otworzyłam drzwi spoglądając na czterech uczniów. Dwoje z nich byli rudymi bliźniakami.
Jeden z nich akurat stał w śmiesznej pozie przed ciemnoskórą dziewczyną. Miała
dłubie ciemne włosy. Na mój widok delikatnie się uśmiechnęła. Ich kolejny
towarzysz leżał rozwalony na kilku siedzeniach. Spojrzał w moim kierunku.
- Przepraszam.- Wyszeptałam spoglądając na bliźniaków,
którzy zamilkli obserwując mnie. Przełknęłam ślinę głośniej niż zazwyczaj.
- O co chodzi?- Zapytała w końcu dziewczyna. Miała przyjazny
głos. Spojrzałam na nią i weszłam bardziej do przedziału. Zamknęłam drzwi i
spojrzałam na ziemię. Stałam tak jakby na stracenie.
- Mój przyjaciel zgubił Teodorę. Pomagam mu jej znaleźć.-
Powiedziałam spokojnym głosem. Mimo to nie podnosiłam wzroku wbitego w ziemię.
- Może ją widzieliście?- Dodałam po chwili z nadzieją w
głosie.
- Teodora?- Zapytał bliźniak siedzący naprzeciwko
rozwalonego ciemnowłosego chłopaka. Spojrzałam na niego. No tak. Skąd mogą
wiedzieć o kogo mi chodzi.
- Ropucha.- Powiedziałam krótko.
- Nie. Nie mieliśmy przyjemności jej spotkać. Jak ją
zobaczymy od razu ci to powiemy.- Powiedział drugi z bliźniaków.
- W ogóle jak masz na imię?- Zapytał po chwili namysłu.
Spojrzałam na niego i zamknęłam oczy.
- Nazywam się McGarden Naomi.- Odpowiedziałam spokojnym
głosem. Spoglądałam na nich. Mogłam wnioskować, że byli starsi ode mnie. Może o
trzy lata nie więcej. Podeszłam do drzwi otwierając je.
- Ubierz się w szaty. Zaraz będziemy na miejscu.-
Powiedziała jedyna dziewczyna z ich towarzystwa. Kiwnęłam jedynie głową
zamykając drzwi. Zwiesiłam głowę.
Dobra pora wracać. Nie ma sensu dalej szukać.
Pomyślałam
idąc przez korytarz w kierunku naszego przedziału. Gdy tam dotarłam weszłam do
środka i zajęłam swoje miejsce. Nevil przyglądał mi się uważnie.
- Wybacz Neville.- Wyszeptałam cicho. Miałam nadzieje ją
znaleźć a tu. Nic.
- Pora się przebrać.- Dodałam sięgając po swoje szaty.
Ubrałam czarną szare spoglądając na wpadającą do przedziału Hermionę. Miała na
sobie szaty. I była dość podekscytowana. Zastanawiał mnie powód.
- Nie zgadniecie, kogo poznałam.- Powiedziała siadając na
swoim miejscu. Spojrzałam na Nevill’a który wyglądał na dość zaciekawionego
tym. Zamknęłam na chwile oczy.
- Harry Potter jest w pociągu.- Powiedziała po kilku
minutach. Moje spojrzenie utkwiło w szybie. Nic dziwnego, że był. W końcu ten
sam rocznik. Delikatnie zacisnęłam dłonie tak by kości w palcach przeskoczyły
mi.
- Ten Potter?- Zdziwił się Nevil zapominając o swojej ropuszce.
Odgarnęłam z twarzy włosy zerkając na nich ukradkiem.
- Tak Nevil. Sama widziałam. Ta blizna jest prawdziwa.-
Mówiła z radością w głosie. Wstałam i zdjęłam swój kufer przygotowując się do
opuszczenia pociągu.
-Naomi nie jesteś tym faktem podekscytowana?- Zdziwiła się
moim zachowaniem Hermiona. Zerknęłam w jej kierunku.
- Nie bardzo.- Odpowiedziałam jej wracając do zbierania
swoich rzeczy. Ignorując zdziwione spojrzenia towarzyszy.
- Czemu?
- To zwykły jedenastoletni chłopak nie prawdaż?- Odpowiedziałam
pytaniem na pytanie. Widząc ich zmieszane spojrzenia uśmiechnęłam się
delikatnie.
- Faktycznie. Każdy zna jego imię. Nie widzę tylko powodów
by się tym przejmować. Wygląda jak człowiek.- Powiedziałam zerkając na nich.
- Wiesz. Mieszkanie z Malfoy’ami musiało cię trochę
zdziwaczeć.- Powiedział żartem Nevil. Spojrzałam na niego wzrokiem typu „ Gdyby
spojrzenie mogło zabić”. Chłopak umilkł spoglądając na Hermionę.
- Znalazłaś Teodorę?-
Zapytał się, ale widząc przygnębioną dziewczynę zrozumiał, że nic z tego.
Nabrał jedynie powietrza.
- Nie lubisz go prawda?- Zapytała
Hermiona podchodząc do mnie. Ona też zaczęła szykować się do wyjścia. Pomagała
też Nevill'owi. Spojrzałam na nią zmieszana. Teraz nie za bardzo rozumiałam o
co dziewczynie chodziło.
- Kogo?
- Pottera.- Odpowiedziała. Nevil
spojrzał to w moim kierunku to Hermiony. Widziałam, że jest zmieszany tak jakby
obawiał się mojej odpowiedzi.
- Czemu miałabym go nie lubić? Nawet
go nie znam.- Odpowiedziałam jej. Chłopak wypuścił powietrze.
- Wiesz. Wyglądasz tak jak byś go
nie lubiła.- Oznajmiła mi dziewczyna. – Bądź byś była zazdrosna o jego sławę.-
Dodała.
- Dziękuje ci za taką sławę. W dniu
w którym stał się sławny stracił rodzinę. Hm. Interesujące. Wiesz. Ja wolałabym
nie być sławna. A mieć rodzinę. Oczywiście jak bym była na jego miejscu.-
Mówiłam nie patrząc na nią. Nevil podszedł do mnie delikatnie klepiąc po
ramieniu. Spojrzałam na niego wypuszczając powietrze.
- Życie nie jest sprawiedliwe. –
Dodałam widząc spojrzenie dziewczyny. Złapałam za rączkę kufla i ruszyłam do
wyjścia. Zeskoczyłam na peron rozglądając się. Na dworze było dość ciemno.
Ciekawe,
która była już godzina
Przez głowę przeszła mi jedynie ta myśl. W oknach
okolicznych domów było zgaszone światło. Ulice zdawały się być opuszczone.
Zatrzymałam swoje kroki. Spoglądając na wyłaniających się z pociągu uczniów.
Rozmawiali podnieceni. Gromadząc się w
grupach. Przyjaciele, rodzina, znajomi. Każdy był przydzielony. Nawet
pierwszoroczni łączyli się w grupy z świeżo poznanymi ludźmi.
Człowiek nie jest stworzony do bycia samotnym. Nawet jeśli
bardzo stara się tego dokonać. Jakaś część ciągła go do innych.
Przy mnie zatrzymał się Nevil zresztą jak Hermiona. Można
było dostrzec przerażenie malowane na ich twarzach. Nie dziwiłam się im., Co
teraz? Zmrużyłam oczy wytężając
spojrzenie przed siebie. Nad głowami tłoczących się na peronie uczniów migało światełko
lampy. Zamrugałam kilkukrotnie zastanawiając się czy dobrze widziałam.
Delikatnie przetarłam oczy. Światełko przybliżyło się by po chwili zastygnąć w
powietrzu.
- Pierwszo roczni do mnie.- Rozniósł
się donośny męski głos. Dopiero po chwili, gdy promienie światła padły na
włochatą twarz mężczyzny w futrze z norek, lisów czy innych futrzastych
stworzeń.
- Zostawić bagaże!- Rozkazał olbrzym.
Mężczyzna ten miał na pewno ponad dwa może trzy metry. Oprócz zdziwionych,
przerażonych pierwszoroczniaków nikt nie okazywał większego zainteresowania.
- Ruszać się. Cholibka.- Dodał po
chwili odwracając się do nas plecami, po czym ruszył w tylko sobie znanym
kierunku. Zaczęłam iść za nim zresztą jak pozostali. Koło mnie oprócz Hermiony
i Neville szedł chłopak w okrągłych okularach oraz jego towarzysz rudzielec.
Jeż te rude włosy widziałam. Bliźniacy.
Olbrzym w milczeniu zaprowadził nas nad brzeg jeziora gdzie
przycumowane były drewniane łódki. Do jednej mieściły się pięć może sześć osób.
Nie pewnie zajęłam miejsce siadając tuż obok Neville spoglądając na
pozostałych.
- Łał! Widzicie!- Usłyszałam głos
jakiegoś chłopca. Którego łódka zaczęła odpływać. Gdy usiadła ostatnia osoba.
Nasza uczyniła to samo. W tafli wody można było dostrzec przepiękny widok.
Światła z okien wielkiego zamku przepięknie migotały.
Ten widok niewątpliwie zapadnie mi w pamięci.
Nie tylko na mnie ten widok zrobił wrażenie. Bowiem inni uczniowie
byli tak samo podekscytowani jak ja. Serce zaczęło bić szybciej, ale nie było
wywołane strachem. Te bicie było przyjemne.
Przed naszą łódką płynęła inna, w której rozpoznałam jedynie
trzy osoby. Vincent Crab, Gregory Goryle oraz oczywiście Draco Malfoy. Jak by
nie inaczej. Tak było od zawsze. Trójka nie rozłącznych. A skąd to wiem. Znałam
ich. Byli najlepszymi przyjaciółmi Draco. Wiele czasu spędzali w jego
rezydencji. Miałam, więc wiele czasu by ich poznać. Oczywiście mieli takie same
poglądy co jego rodzina. Draco zerknął w
moim kierunku z szyderczym uśmiechem. Po chwili jednak odwrócił wzrok w stronę
zamku do którego zmierzaliśmy.
Dotarcie na drugi brzeg zajęło nam dziesięć minut. Każdy
wychodził z łodzi kierując się za olbrzymem. Zamarłam oczarowana widokiem
zamku. Nie zdając sobie sprawy z tego ile się oddalili ode mnie.
- Cholibka! Nie zostawaj z tyłu.-
Powiedział do mnie olbrzym machając ogromną ręką abym w końcu ruszyła.
- Korzenie tam zapuściłaś czy co?- Dodał,
gdy udało mi się w końcu ich dogonić. Wzruszyłam jedynie ramionami idąc dalej.
Do zamku dostaliśmy się przez wielkie mosiężne drzwi. Które prowadziły do
środka. Olbrzym prowadził nas zawiłymi korytarzami. Zmarszczyłam brwi. Nie
łatwo będzie znaleźć klasę. Zatrzymał się dopiero przed czekającą kobietą.
Miała poważny wyraz twarzy. Na nosie widniały okulary. A włosy miała starannie
upięte w kok.
- Cholibka.- Ponownie się odezwał
prowadząc nas kamiennymi korytarzami do stojącej na schodach kobiety. Miała na
sobie zielone szaty. Pokazała ręką byśmy zatrzymali się spoglądając na nas.
Zatrzymaliśmy się u podnóża schodów spoglądając na kobietę zaciekawieni.
- Dziękuje Hagridzie. – Powiedziała
kobieta posyłając delikatny uśmiech olbrzymowi.
- Nie ma za co Profesor McGonagal.-
Odpowiedział Hagrid. Spod jego gęstej brody można było dostrzec szeroki
uśmiech. Moje spojrzenie utkwiło w kobiecie. Była jednym z profesorów. Ciekawe
czego nauczała?
- Zanim rozpocznie się ceremonia
przedziału chciałabym wam powiedzieć parę słów.- Zaczęła McGonagal zatrzymując
na mnie swoje spojrzenie. Miała dość wyraźny głos, mimo że nie podnosiła go
umiała zachować spokój.
- Za kilka minut zacznie się
ceremonia przedziału. Każdy z was zostanie przydzielony do poszczególnych domów.-
Mówiła stojąc niewzruszona. – Podczas całego pobytu w Hogwardzie wasz dom
będzie waszą rodziną.- Kontynuowała. Oddychałam spokojnie spoglądając w
kierunku pozostałych. Każdy milczał słuchając dokładnie o czym mówiła
- Czas wolny będziecie spędzać w pokoju
wspólnym z innymi mieszkańcami. Wasze osiągnięcia będą Chlubą waszego domu.
Natomiast przewinienia staną się jego hańbą.- Mówiła poważne nie przerywając
nawet gdy Nevil rzucił się jej pod nogi gdzie znajdowała się Teodora- ropucha.
- są cztery domy Gryfindor,
Haffepuff, Ravenclow oraz Slytherin. -
Oznajmiła zakładając ręce na piersiach. Obserwowała nas. Oceniając nasze
zachowanie. A może to mi się tylko tak wydawało.
- Mam nadzieje, że będziecie wierni
waszemu domowi. Proszę teraz poczekać tutaj. – Dodała po chwili namysłu po czym
znikał za drzwiami.
Dobra już
zaczynałam panikować. Ceremonia przedziału? Jak będzie wyglądać?
Utkwiłam spojrzenie w zamkniętych drzwiach przełykając
głośnio ślinę. Moim ciałem przechodziły dreszcze trudne do opanowania. Nerwowo
zaczęłam tupać nogą.
Ile może
trwać przygotowanie?
Zamknęłam oczy by móc odrobinkę ochłonąć. Nie mogłam
pozwolić ponieść się emocjom. Mogłam usłyszeć kilka podnieconych głosów. Jeden
z nich nawet wspominał coś o trudnym teście. Może i miał rację? Zaczęłam
przeszukiwać całą swoją wiedzę. W razie czego.
Po upływie dwudziestu minut drzwi otworzyły się ukazując
wnętrze pomieszczenia. W środku znajdowało się pięć długich stołów. Mogłam
wnioskować to, że każdy były przydzielony dla poszczególnego domu oraz
nauczycieli. Weszliśmy do środka idąc wzdłuż dwóch stołów. Skupiając tym samym
uwagę zebranych w Sali.
Główna
atrakcja wieczoru wkroczyła.
Profesor McGonagal stała na tle podłużnie ustawionego stołu.
Gdzie zasiadali pozostali nauczyciele. W ręku trzymała zwój delikatnie
uderzając nim w otwartą dłoń. Uczniowie spoglądali na nas z zaciekawieniem.
Pokazując na poszczególnych dzieciaków szepcząc coś.
Stworzenie
bliskie wyginięciu.
Tak właśnie się teraz czułam. W centrum uwagi. Ciche szepty.
Uwagi. To sprawiało, że czułam się
właśnie tak.
- Podjedzcie bliżej.- Powiedziała
McGonagal spoglądając w naszym kierunku. Pokazałam nam, że mamy podejść. Gdy to
uczyniliśmy rozwinęła zwój.
- Gdy wyczytam wasze nazwisko oraz
imię podchodzicie, siadacie na stołku. W tedy nałożę wam tiarę na głowę. I ona
powie do jakiego domu będziecie należeć.- Powiedziała McGonagal spoglądając na
listę.
- Tylko tyle?
- A czego się spodziewaliście?
Tortur?- Zdziwiła się McGonagal unosząc brew.
- Nie niczego.- Odezwał się
rudzielec stojący obok chłopaka w okrągłych okularach. Profesor zaczęła więc
dalej. Wyczytując z listy natomiast tiara mówiła nazwę domu. Obserwowałam
uważnie całą sytuację czując nie miły ścisk w żołądku. Nie tylko spowodowany głodem,
ale też strachem.
Co jeśli przydzieli mnie do Slytherin’u?
Pobladłam na twarzy z przejęcia. Oddychałam ciężko. Tego się
nie spodziewałam. Wolałam egzamin.
Oczywiście to było do przewidzenia, że Crab oraz Goyl trafią
właśnie do tego domu – Shlitherin. Hermiona natomiast jak i Nevil trafili do
wymarzonego przez nich – Gryffindor. Też bym chciałam tam się udać. Przełknęłam
ślinę czując nie przyjemną gulkę w gardle.
- Malfoy, Draco- Wyczytała czekając
aż zajmie miejsce. Nim jedna tiara dotknęła jego głowy.
- Shlitherin- Krzyknęła tiara.
Natomiast chłopak uśmiechnął się szeroko i udał do witającego go uczniów. Zajął
miejsce obok przyjaciół.
- McGarden, Naomi.- Teraz ja. Zaczęłam
podchodzić bliżej rozglądając się po Sali. Dostrzegłam kilka zaciekawionych
spojrzeń. Cedrik, Bliźniacy, Nevil, Draco czy Hermiona utkwili we mnie
spojrzenia wyczekując. Usiadłam na stołku. Po czym widziałam już ciemność gdy
tiara opadła mi na oczy zatrzymując się na nasadzie nosa.
Milczała.
Poruszyłam się nie spokojnie na stołku zamykając oczy.
Czekałam. Serce waliło mi teraz dziesięciokrotnie niż normalnie.
Ile to
trwa? Co jeśli nic nie powie? Odeślą mnie?
Męczyła mnie masa pytań bez odpowiedzi. Wyczekiwałam tego aż
tiara wykrzyczy dom. Mocno się zdziwiłam słysząc cichutki łosik w swojej
głosie. Nie spodziewając się tego delikatnie podskoczyłam na stołku. Opuszczając
głowę.
- Hm.- Wyszeptała cicho pogrążona w
myślach. Zacisnęłam dłonie na stołku wbijając w drewno palce.
- Nie zjem cię.- Oznajmiła cicho
śmiejąc się z moich reakcji. Co było w tym śmiesznego. Czułam dużą presje
związaną z tym.
- Przepraszam.- Odpowiedziałam w
myślach mając nadzieję, że usłyszy to. Nie myliłam się.
- Gdzie by cię tu przydzielić?-
Zastanawiała się. Przełknęłam głośniej ślinę.
- Pasujesz do każdego domu. Masz
dużo wiedzy. Uwielbiasz się uczyć. Oh tak… Ravenclaw to odpowiedni dom…, ale…-
Powiedziała tiara poruszając moją głową w stronę wspomnianego domu. Uczniowie
należący do niego mieli niebieskie naszywki jak i krawaty.
- Z nudów tyle się uczę pani Tiaro.-
Odpowiedziałam na jej rozmyślanie starając się odwrócić głowę całą siłą ciała.
- Nie? To może Hufflepuff. Masz
cechy jakie są cenione w tym domu.- Odezwała się przekręcając nagle moją głową
w kolejnym kierunku. Tak nagle, że zachwiałam się na stołku niebezpiecznie.
Miałam wrażenie, że zaraz skręci mi kark.
- Nie Slytherin. – Pomyślałam. Może
posłucha mojej prośby. Może nie mam prawa mówić tego o czym Pragę.
- Jesteś tego pewna?- Urwała tiara
wsłuchując się w milczenie, które nastało. Przekręciła głową tym razem mocniej
w kierunku poszczególnych domów. Moje uczucia się nie zmieniły. Mogła mnie
przydzielić do każdego domu oprócz Slytherin’u. Może mogłam tylko o tyle prosić.
O nic więcej.
- GRYFFINDOR!- Krzyknęła nagle Tiara
sprawiając, że zamarłam na miejscu.
- Naomi to nie siła czy krew
decydują o tym jakimi jesteśmy ludźmi. Tylko nasze czyny, dojrzałe decyzje czy
poświęcenie ukazuje to kim tak naprawdę jesteśmy.- Powiedziała Tiara. Miałam
wrażenie jak uśmiechnęła się do mnie. Zdjęłam ja i pobiegłam do wiwatującego
domu. Zajęłam swoje miejsce siadając tuż obok Hermiony i Neville.
Czułam na sercu ulgę gdy moje pragnienie zostało spełnione.
Jeden malutki krok do spełnienia marzeń.
Tytuł opowiadania: „Inside the
Hogward you can find my world ”
Tytuł rozdziału:,, 02: „O jeden krok bliżej do spełnienia marzeń.”:02”
Ilość stron: 13 stron
Tytuł rozdziału:,, 02: „O jeden krok bliżej do spełnienia marzeń.”:02”
Ilość stron: 13 stron